10 błędów, jakie najczęściej popełniamy podczas urządzania mieszkania

Każdy ma jakieś wymarzone wnętrze. Banał, ale prawdziwy. Nawet ci, którzy twierdzą, że mieszkanie jest mieszkaniem i od „ładności” bardziej cenią wygodę, muszą przyznać, że w niektórych wnętrzach czują się lepiej, w niektórych gorzej. Skąd bierze się te odczucie niewygody, niewpasowania? Bardzo możliwe, że z pewnych pomyłek aranżacyjnych, których nie udało się uniknąć projektującym wnętrze. Na co uważać? O czym pamiętać?

Po pierwsze: nie szkodzić

Nie szkodzić sobie samemu, biorąc całość planowania na własne barki. Jeśli mamy wątpliwości, nie wiemy, w którym miejscu postawić szafę, zachodzimy w głowę, czy sofa powinna stać pod ścianą, czy na środku salonu, zapytajmy. Najwygodniej byłoby zaplanowanie całej aranżacji zlecić profesjonaliście, architektowi wnętrz. Ktoś, kto „zjadł na tym zęby”, będzie wiedział, jak ustawić meble, by było wygodne i funkcjonalne. Czasami we własnym domu nie możemy znaleźć dla siebie miejsca, przestrzeni do relaksu. Chodzić tu może o drobnostki, przydałoby się przesuniecie stolika czy ustawienie fotela w rogu, które jednak zmieni komfort użytkowania. Profesjonalista zauważy to w mgnieniu oka, podczas gdy nam nawet przez rok cały nie przyjdzie to głowy. Jeśli fachowy projekt odpada ze względów finansowych, pytajmy każdego, kto się nawinie. Prośmy o radę siostrę, wujka, mamę, kolegę z pracy, koleżankę z fitnessu. Organizujmy burzę mózgów, rodzinne konferencje pod tytułem „łazienka: wanna czy prysznic?”. Dzięki innemu spojrzeniu dostrzec możemy rozwiązanie, które nam samym nigdy nie przyszłyby do głowy.

Konkretny przykład przywołuje Marta Kramkowska, architekt wnętrz z pracowni KRAMKOWSKA. „Jednym z dość często powtarzających się błędów jest nieprawidłowe ułożenie podłogi drewnianej, drewnopodobnej, paneli. Dzieje się tak najczęściej, gdy właściciele układają je sami. Panele powinny być montowane tak, aby światło padające przez okno podkreślało ich długość, przy ułożeniu w poprzek podkreślone są łączenia. Są oczywiście wyjątki od tej reguły” - podkreśla. Dlatego tak ważne jest, aby korzystać z wiedzy osób, które „siedzą w tym od lat”, skonsultować swoje wątpliwości z ekspertem.

Po drugie: nie kopiuj

Nie szkodźmy samemu sobie, bezwiednie kopiując internetowe aranżacje. Wizualizacja wprost z meblowego katalogu dobrze wygląda… w meblowym katalogu właśnie. Należy pamiętać, że każde wnętrze jest inne, bardzo trudno, by rozstaw, powierzchnia, rozmiar wnętrza z katalogu pasował do naszego domu czy mieszkania. A to właśnie pod pokój o konkretnej charakterystyce (jeszcze raz: rozmiarach!) dekoratorzy tworzą katalogowe aranżacje. Inspiracja tak, kopiowanie 1:1 nie.

Po trzecie: określ się

Wybierzmy styl, który nam się podoba i w takim stylu urządź mieszkanie. Całe. Nie jeden pokój, nie kuchnię, ale całe wnętrze. Chodzi o zachowanie spójności. Salon nie może być barokowy, a sypialnia rustykalna. Źle to wygląda, źle to wpływa na samopoczucie, można dostać rozstroju. Jedność można zachować, umiejętnie wybierając spójne dodatki, np. złote kandelabry czy postarzane ramki na zdjęcia.

Po czwarte: myśl o przyszłości

Aranżując mieszkanie, pomyślmy o jego późniejszych modyfikacjach. Powiększenie rodziny, dorastanie pociech itp. Warto zostawić sobie kilka furtek, zachować możliwość wprowadzania zmian. Gdzie wstawimy kołyskę? Czy z biblioteki będzie można zrobić drugą łazienkę (uwierzcie na słowo, mieszkając z trójką nastolatków, będziecie marzyć o dodatkowej łazience!)? Przewidujmy, aby potem uniknąć przeładowania i podejmowania wymuszonych decyzji.

Po piąte: funkcjonalność

Designerskie trendy to jedno, moda drugie, a wygoda trzecie. Nie zapominajmy o tym. Mieszkanie ma służyć przede wszystkim do mieszkania. To nie muzeum, w którym jedynie podziwiamy eksponaty. W nim się żyje, pracuje, odpoczywa, wyprawia biesiady, tańczy na stole, odrabia z dziećmi lekcje, zasypia na kanapie podczas wieczoru filmowego. Planujmy przestrzeń (dzielmy ją!), tak by można w niej było wygodnie wykonywać nasze obowiązki, oddawać się rytuałom przyjemności.

Po szóste: nie ściemniaj

Zbyt ciemne wnętrze to bardzo częsty problem w polskich mieszkaniach. Na małych metrażach, a takich u nas najwięcej, łatwo o klaustrofobię. Nie dolewajmy oliwy do ognia, wybierając ciężkie tapety czy intensywne, jaskrawe farby na ścianę. W ciemnych wnętrzach trudno o dobry humor i relaksacyjny nastrój. Sięgajmy po jasne, delikatne barwy lub po prostu biel. Moda na styl skandynawski nieco zmieniła przyzwyczajenia Polaków, zamiast super popularnych brzoskwiń czy łososi nowe mieszkania dumnie prężą swoje szarości i biele. Jeśli zależy nam na mocnym akcencie, poświęćmy na to jedną ścianę np. korytarzową.

Po siódme: bądź oświecony

Remont, dekorowanie, aranżowanie to mnóstwo pracy. Użeranie się ze ekipą „fachowców”, odwieczne zakupy, decyzje. Bardzo przytłaczające ciągłe decyzje. Nic dziwnego, że po wielu dniach wybierania paneli nie mamy siły, by zastanowić się nad oświetleniem. Najszybciej jest kupić po jednym żyrandolu do każdego pokoju, powiesić na środku pomieszczenie i z głowy. Święty spokój? Tylko skąd te narzekania, że nic nie widać? Rozmieszczenie lamp należy pieczołowicie zaplanować, dobrać do każdego pomieszczenia zgodnie z jego przeznaczeniem. Postawmy na trzy różne źródła światła, tak by jego natężenie można było wygodnie dopasować do panującej pory dnia i nastroju.

„Złe wykorzystanie oświetlenia jest częstym błędem – mówi Ewa Słota z pracowni ESSA Architektura. Małe wnętrza potrzebują więcej niż jednego źródła światła, aby umożliwić wykreowanie różnych nastrojów czy scen (np. kameralne oświetlenie boczne do oglądania TV wieczorem). Dzięki temu jedna mała przestrzeń może ulegać transformacji i odgrywać różne role.”

Po ósme: nie zasłaniaj

Ciężkie, masywne zasłony, niczym teatralne kurtyny można nadal spotkać w wielu polskich wnętrzach. Niejednokrotnie to błąd. Okno staje się centrum pomieszczenia, dominuje nad nim. Materiał nie powinien kłębić się pod parapetem jak poduszki w pałacu sułtana. Firany i zasłony winny delikatnie podkreślać charakter wnętrza, tyczy się to wzoru, koloru i faktury materiału. Do modernistycznego wnętrza nie pasują wściekłoróżowe satynowe zasłony.

Po dziewiąte: nie zastawiaj

Ma być wygodnie, to fakt. Wygoda nie znaczy jednak, że na środku salonu musi stać stół biesiadny na 20 osób, skoro korzystamy z niego zaledwie kilka razy do roku. Przeładowanie, zbyt duża ilość mebli to częsty błąd. Tak jakby wolna przestrzeń na ścianie i podłodze umniejszała naszemu bogactwo. Pokutuje tu polska mentalność „zastaw się, a postaw się”. Wnętrza muszą oddychać, wolna przestrzeń na ścianie nie oznacza ubóstwa. Nie zajmujmy całego pokoju meblami tylko, dlatego, ze możemy.

Jest to szczególnie dotkliwie w małych wnętrzach. „Duży grzech to chęć posiadania za wszelką cenę dużej wygodnej sofy narożnej lub z szezlongiem bez względu na to, czy jest na nią miejsce czy nie – podaje konkretny przykład na przeładowanie przestrzeni Ewa Słota z pracowni ESSA Architektura. Miałam przypadki, że działo się to kosztem komunikacji, narożna sofa uniemożliwiała pełne otwieranie drzwi do pokoju czy w ogóle blokowała wyjście na balkon.”

Po dziesiąte: nie wystawiaj

Kłopoty z przechowaniem są u nas nagminne. Rzadko kiedy, planując zabudowę, np. kuchenną, zastanawiamy się, co i gdzie powinno być przechowywane, aby było wygodnie. A od tego trzeba zacząć. Od wyliczenia naszego stanu posiadania i dopasowania do niego szafek, szuflad, zakamarków. Zawczasu pomyślmy, gdzie schowamy odkurzacz, a gdzie zimowe kurtki, czy kuchenny mikser stać będzie na blacie, czy też trzeba znaleźć na niego miejsce w szafce.