5 pytań do Aleksandry Nadolny - "Mam słabość do pięknych rzeczy z historią"
Nie trzeba nikogo przekonywać, że najlepiej czujemy się we wnętrzu, które nam samym się podoba. Dom Aleksandry, autorki bloga Ms Baika, ma już prawie sto lat, więc styl, w którym został urządzony, został podyktowany właśnie przez wiekowy już budynek. Jego mieszkańcy lubią czuć drewno pod stopami i ciepło ognia z kominka typu koza. Dom żyje i ciągle, wraz z domownikami, ewoluuje. Wypełnia go mnóstwo dodatków w stylu vintage, ale też z powodzeniem dopasowuje się do obowiązujących trendów rodem ze Skandynawii. Zobaczcie i przeczytajcie, jak urządzony został stary dom w podwarszawskim Milanówku.
W jakim stylu urządzony jest Twój dom?
Dom, w którym mieszkam z moją rodziną, znajduje się pod Warszawą i ma prawie 100 lat. To właściwie budynek w pewnym sensie wymusił na nas większość rozwiązań i narzucił pewien styl. Mieszkamy wśród stuletnich drzew, pod oknami sypialni stoi kasztan, po którym codziennie biegają wiewiórki. Nasz balkon to piękna, stara, drewniana weranda z widokiem na świerki. Sielanka chciałoby się powiedzieć. I to na pewno jest prawda. A ja myślę, że to, co szczególnie określa mój styl we wnętrzach, to właśnie autentyczność. Lubię czuć prawdziwe drewno pod stopami, ciepło ognia w kominku, zapach szarlotki w piekarniku. Uwielbiam naturalne kolory, mięsiste faktury, delikatne tkaniny. To chyba jest eklektyzm... i pewne poszukiwanie szczęścia. Jeśli miałabym opisać styl, w którym urządziliśmy nasze wnętrza, powiedziałabym, że jest to styl skandynawski z elementami retro z lat 60-tych, ale tak naprawdę uważam, że nasz styl nie jest jednorodny. Są rzeczy z Ikea, zdobycze z pchlich targów i kilka mebli, które są z nami od naprawdę wielu wielu lat. To, co mogę na pewno powiedzieć, to to, że niewiele jest w naszym domu rzeczy "na poważnie". Lubimy pewien luz i "puszczenie oka". To chyba właśnie jest w naszym domu piękne, że on żyje i ewoluuje razem z nami. Tak naprawdę ciągle coś się zmienia. Pojawiają się nowe meble, rośliny, zmienia się ustawienie sofy, gabinetu, zmienia się pokój dzieci. Jestem typem osoby, którą, jeśli zostawi się w domu z młotkiem, gwoźdźmi i puszką farby (a puszkę białej akrylówki mam zawsze pod ręką ;)), to można być pewnym, że coś się zmieni. Mąż już się do tego przyzwyczaił. Dzieci są w trakcie...
Twoim domu widać mnóstwo stylowych mebli, dodatków, dekoracji i naczyń. Gdzie je kupujesz?
Jestem z wykształcenia historykiem-judaistą, kończyłam również projektowanie wnętrz i przez lata pracowałam w tym zawodzie. Nic więc dziwnego, że mam słabość do pięknych rzeczy z historią. Poza tym dużo podróżuję po Polsce. Pochodzę z Zielonej Góry, rodzina męża mieszka w Sosnowcu, a przez wiele długich lat mieszkaliśmy w Krakowie. Mam więc wiele okazji do wyszukiwania cudów w nietypowych miejscach. Większość dodatków upolowałam na pchlich targach i giełdach. Nie potrafię przejść obojętnie obok pięknego designu, który ktoś skazał na zapomnienie. W taki sposób za kilkadziesiąt złotych kupiłam biurko i regał, które stoją w moim gabinecie. Lampa, przy której pracuje, to klasyk designu z lat 60-tych od E.W.A. Varnamo. Pamiętam, gdy zobaczyłam taką zakurzoną sierotkę na półce. Nikt jej nie chciał, a okazało się, że to prawdziwa gratka dla miłośnika designu. Coraz mniej mam w domu miejsca na meble, więc ostatnio skupiam się bardziej na ceramice. Przez wiele lat chodziłam na zajęcia ceramiczne i mam wielką słabość do tego materiału. Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok filiżanki, miski, talerza czy kubka. Skandynawskie kamionki od Arabia Finland czy Rorstrand prawie wysypują się z szafy. Cóż poradzę na to, że lubię dawać przedmiotom nowe życie i ratować je od zapomnienia? Poza tym kawa wypita z takiego kubka z historią smakuje dużo lepiej.
Czy masz swój ulubiony kąt, ulubione miejsce do wypicia gorącej kawy?
Kątów do picia kawy mam kilka. I właściwie nie mam ulubionego ,bo każdy jest trochę inny. Dużo zależy jednak od pory roku. W lecie uwielbiałam kawkować na werandzie. Teraz w zimie często rozpalam w kozie, biorę ulubioną książkę i cieszę się chwilą dla siebie na sofie naprzeciwko ognia. W weekendy moim ulubionym miejscem do picia kawy jest łóżko.
Na co zwracasz uwagę, urządzając pokoje swoich dzieci?
Przy urządzaniu pokoi dziecięcych kieruję się podobnymi założeniami, jak przy wnętrzach dla dorosłych - funkcjonalność, estetyka i dużo dystansu. Dodatkowym aspektem, który jest szczególnie istotny przy projektowaniu dziecięcych pokoików jest "ciągła zmiana". Maluchy zmieniają się tak bardzo w przeciągu kilku lat, a ich przestrzeń musi się do tego dostosować. Z perspektywy rodzica muszę powiedzieć, że staram się jak najbardziej dopasować do potrzeb mojej córki. Pola jest bardzo wrażliwym, ale przy tym i bardzo zdecydowanym dzieckiem. Większość elementów wystroju konsultuję z nią. Na szczęście pomimo faktu, że weszła właśnie w tzw. "różowy etap" udaje mi się na razie dawkować ten kolor tylko w dodatkach. Myślę, że córka mocno mi ufa, jeśli chodzi o urządzanie jej pokoju, i chyba jest dumna z tego, jak wiele rzeczy jest tam wyjątkowych i zrobionych tylko dla niej. To chyba rekompensuje brak różowych mebli i dywanów. Jesteśmy z mężem zdania, że dziecko należy wprowadzać w świat konsumpcji stopniowo i myślę, że to mocno w pokoju starszej córki widać. Staramy się nie zasypywać jej niezliczoną ilością zabawek i racjonalizować każdą rzecz. Jak już wspomniałam uwielbiam przerabiać meble, a te dziecięce są szczególnie podatne na "upiększenia". Jeśli chodzi o Maję to na razie śpi ona w swoim kąciku w naszej sypialni, ale również i tutaj wiele rzeczy przerobiłam i przygotowałam sama. Okleiłam komodę, zrobiłam dekorację na ścianę. Było przy tym sporo pracy, ale kącik malucha jest funkcjonalny i wygodny. Niedługo Maja przeprowadzi się do pokoju Poli. Będzie więc kolejna okazja do zmian.
W tym roku Twoja córka została przedszkolakiem, jak zmiany dokonały się w jej pokoju?
Co zmieniło się po pójściu do przedszkola? Przede wszystkim stworzyłam Poli nowy kącik do pracy. Dotychczasowy zupełnie się już nie sprawdzał. W Ikea kupiłam małe biurko, wzięłam moje farby i przemalowałam całość na bardziej pastelowe kolory. Poza tym przygotowałam nowe regały na ulubione książki. Starałam się, aby przestrzeń w pokoju córki pozostała funkcjonalna i żeby miała ona miejsce, w którym naprawdę będzie mogła skupić się na swoim ukochanym rysowaniu i malowaniu. Myślę, że mi się to udało. Niedługo czeka nas kolejna rewolucja - pokój Poli zmieni się w pokój sióstr. Już nie mogę się doczekać, kiedy wprowadzę młodszą - Maję do prawdziwego dziecinnego pokoju.
Ms Baika
Ms Baika to kreatywny blog o dzieciach, wnętrzach i DIY. Estetycznie, racjonalnie i ze smakiem. Dziecięcy świat, który chcę Wam pokazywać jest wyciszony, pastelowy i nienachalny. Jest w nim miejsce na rzeczy robione własnoręcznie, z miłością i pasją. Jest trochę skandynawskiej powściągliwości, francuskiego szyku i hiszpańskiego „bycia razem”.